kiedy macierzyństwo daje popalić




Kocham swoją bez córkę. Bez dwóch zdań. Bez jednego nawet. Tylko zwyczajnie życie mnie czasem pokonuje.


Rosnące zęby w połączeniu z katarem i usilną nauką wstawania dają problemy z zasypianiem i płacz. Życie rodzinne pochłonięte jest całkowicie próbami sprawnego ogarnięcia rzeczywistości. I wprowadzeniem jakiegoś normalnego trybu.

Ostatnio marzy mi się już nawet nie popołudnie na kanapie z książką tylko możliwość posprzątania w spokoju.



Wiem, wiem. To minie. Oczywiście, że minie. I będę się z tego śmiała za lat kilka. Może nawet pomyślę, że nie było tak źle i może byśmy sobie sprawili drugiego maluszka. Może.


Aktualnie zdarza się, że ona płacze, a ja razem z nią. Z bezsilności. Chciałoby się maleństwu nieba przychylić, a tu – a kuku – nie da się. Bo przecież nie wiadomo o co właściwie chodzi.


Na szczęście, jest w naszym domu tyle miłości, że pewnie to wszystko jakoś przetrwamy.

Wiadomo też, że wszystko nas cieszy. Każdy uśmiech w ciągu dnia napędza do działania. Na szczęście. Swoją drogą to ciekawa sprawa: jakby ludzie wiedzieli jakie konsekwencje się wiążą z posiadaniem dziecka to w ogóle by się na nie decydowali? Chyba tak, skoro istnieją jeszcze rodziny wielodzietne…


Uczę się powoli czerpać energię z tych dni, które są super. Gdzie wstajemy bez problemów, jemy bez problemów i zasypiamy bez problemów (chociaż z tym ostatnio ciężko). Wtedy uśmiech sam wpełza na twarz i chociażby było się zmęczonym to i tak chce się żyć na 120%.


Nasze dziecko chyba i tak nie jest jakieś strasznie problemowe. Przeżyliśmy święta w hotelowych warunkach bez większych ekscesów. Poza zabawkami w kawie, no ale cóż, życie. I tak było pięknie.



Z pamiętnika mamy małej Marii:
  • Okazało się też, że dzień babci i dziadka, kiedy posiada się małe dziecko oznacza więcej prezentów i jeszcze więcej pomysłów na prezenty! Ale to chyba miłe. I dla nas i mam nadzieję dla dziadków.
  • Posiadamy wspaniałe umiejętności. Pół dnia robimy „brawo”, a drugie pół „pa pa”. To całkiem słodkie, jak niezdarne małe rączki próbują się złożyć do klaskania.
  • Szukam pomysłów na zasypianie. KTOŚ JAKIEŚ POSIADA?! Zabawa do drugiej w nocy przestaje mi się podobać.
  • Uczę się robić zdjęcia. Musiałam znaleźć jakieś konstruktywne zajęcie. Ktoś ma ochotę na sesję swojej pociechy? Zapraszam, zapraszam.
  • Czekamy na zęby. Bardzo. Bardzo, bardzo, bardzo. Rozbawiła mnie do bólu rozmowa z jedną z młodych mam. Powiedziała, że my na te zęby tak czekamy, a one wszystkie przecież i tak wypadną. Po raz kolejny: życie.



Zbieram się do pisania. Więcej i częściej. Przy dziecku jednak: wiadoma rzecz, wszystko chce się zrobić na raz. Posprzątać, ugotować, poprzytulać, pobawić i dobra za krótka.
Może ją jakoś rozciągnę. Spróbuję.




Buziak, M



Dorzucam kilka fotek. Jeśli ktoś chciałby podobne, to zapraszam do kontaktu :) :) :)















Komentarze

  1. Wypadną. WY-PA-DNĄ! I nie dość, że teraz meczarnie, to potem jeszcze płacić za każdy ząb będę musiała! :)))
    Aśka aka Wróżka Zębuszka

    OdpowiedzUsuń
  2. Czasami tak się zdarza, że maluchy potrafią być nieznośne, ale pamiętajmy że to są tylko dzieci i trzeba je zrozumieć. W moim przypadku jak byłam w ciąży fajnie podpowiadał mi kalendarz https://plodnosc.pl/kalendarz-ciazy/6-tydzien/ i dawał do zrozumienia co aktualnie się wyprawia w moim organizmie. Super sprawa :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty