a co siedzenie w domu zmieniło w Twoim życiu?




W obliczu zagrożenia jakie czeka cały nasz świat piszę tekst, bo kto wie czy nie ostatni, i wiem, że się on może nie wszystkim spodobać. No dobra – kobietom się może nie spodobać. Niektórym. Wiadomo, że wszystko przez to, że kobieta kobiecie wilkiem. A matka matce to potworem bagiennym żarłocznym. I krwi żądnym non stop. I niewybaczającym do tego.



Niestety, muszę się po prostu do czegoś przyznać. W moim życiu niewiele się zmieniło w czasie trwania kwarantanny. No serio, jestem mamą malucha, pracującą w domu. I w trakcie wszechobecnej paniki pod tytułem „JAK TO, ZOSTAĆ W DOMU?!” – moje życie po prostu zwolniło. No okej, wiadomo, nie biegnę na trening, nie spaceruję z Manią pół dnia, nie lecę do miasta, nie podrzucam dziecka babci, żeby załatwiać swoje sprawy, nie ganiam też na kawy do koleżanek, ale jestem dorosła, ODPOWIEDZIALNA i kumam, że jak zostajemy w domu, bo cholera wie, kto, gdzie z kim i dlaczego, to zostajemy w domu, więc odmawiam sobie po prostu kilku przyjemności na jakiś czas. A poza tym? Gotuję obiad, jak gotowałam, sprzątam jak sprzątałam, jedną ręką próbuję pracować albo pisać, a drugą wypisuję listę zakupów na najbliższy tydzień.


Nie nadrabiam seriali, książek czy innych takich, nie mam kłopotów z zagospodarowaniem czasu – właściwie to nawet mi go brakuje. Ciągle.
Nie wytwarzam też paniki w związku z przebywaniem w domu z drugą połówką. Jakoś nie działamy sobie na nerwy, nie bardzo też wiem, dlaczego mielibyśmy.
W zasadzie to nawet jest fajnie. Mniej się szlajamy, więcej robimy z dzieckiem. I totalnie się na tym skupiamy. Tak, żeby wszyscy byli szczęśliwi.


Każdy ma oczywiście chwilę dla siebie, na przykład: ja piszę, a Mania ciągnie mnie za rękę krzycząc „oć mamo”. To piękne. Treningi w domu też są wspaniałe. Zwłaszcza każde ćwiczenie przy którym trzeba się położyć – z dzieckiem skaczącym po brzuchu dużo łatwiej jest uprawiać sport.


My jak zwykle, zdroworozsądkowo. Nie popadamy w paranoje, chociaż będąc chwilę poważną, nie ukrywam, że cały temat wpędza mnie w silnie depresyjny nastrój i napawa lekkim lękiem. Nie przeżywamy też jakiejś gigantycznej euforii, bo możemy w końcu spędzić razem czas. My zawsze spędzamy razem czas, więc nie wiem o co cały rwetes.


W każdym razie, wiadomo, że czasem chciałabym udawać, że mnie nie ma. Zniknąć i nie słyszeć krzyków, biegania, setnej zabawy za którą akurat nie przepadam. Bo serio, ale jestem typem, który w ogóle średnio przepada za dziećmi. I za zabawami. Mam jednak prywatną misję po tytułem „dziecko” więc bawię się. Nie przeskoczę od razu do czytania w ciszy. Chociaż chciałabym.



 Z informacji ciekawych, acz może nie do końca istotnych w dobie odwoływania wszelakich imprez okolicznościowych, chciałabym się pochwalić. Założyłam firmę. Dobra tam, firmę. Działalność gospodarczą. Jednoosobową.
Jeśli jesteś ciekawy czym się zajmuję wpadnij pod któryś z linków:




Z pamiętnika mamy małej Marii:
  •         Moje dziecko mówi. Coraz więcej i coraz wyraźniej. I to przerażające, jak szybko dotarliśmy do tego etapu
  •         Coraz łatwiej nam się wspólnie żyje. Razem gotujemy i sprzątamy. Uwierzcie, ale to zbawienie dla matki, jak może zrobić obiad bez dziecka na ręku.
  •         Dzisiaj wielki dzień, Mania śpi po raz pierwszy w normalnym łóżku. Serce mi wali i pewnie pół nocy spać nie będę ze stresu, że wypadnie. Chociaż całą podłogę obłożyliśmy kołdrami tak dla bezpieczeństwa. Może muszę wypić ze trzy lampki wina. Będzie łatwiej zasnąć.
  •         Poszukuję domowych sposobów na przebarwienia na twarzy. Ktoś, coś?





Trzymajcie się ciepło i szukajcie małych przyjemności w tym trudnym czasie.

Buziak,
M.

#zostańwdomu



Komentarze

Popularne posty